Deep inside the silence staring out upon the sea
The waves are washing over half forgotten memory...

28 listopada 2010

Hísiwë - 8.

Nagle została tylko postać dziewczyny, a wszystko dokoła zniknęło. Stałem wciąż naprzeciw ukochanej, lecz otaczało nas delikatne światło gasnącej Laurelin. To już nie było wspomnienie, lecz wytwór mojego umysłu. Nigdy nie widziałem, by patrzyła na mnie z takim smutkiem.

– Jest miłość – jej głos, delikatny szept, brzmiał jak szmer liści poruszanych wiatrem.

Jest miłość, nie „czym” jest lub „jaka” jest. Tylko proste stwierdzenie, słowa silne jak zaklęcie.

Jest miłość – tak jak wiele innych rzeczy, które przyjąć można lub odrzucić. Które mogą dać szczęście, jeśli tylko pomyśli się, że jest to możliwe. Ale z moim sercem działo się coś, co, mimo lęku przed utratą ukochanej, nie pozwalało mi zmienić decyzji o odejściu z Valinoru. Inna namiętność, silniejsza, wzywała, bym poszedł z synami Finwëgo do Wschodnich Krain, gdzie założymy nowe królestwa i ustanowimy nowe własne prawa – wysnute z naszych serc i umysłów, na naszą miarę, a nie na miarę Potęg. Będą to prawa, według których będziemy żyć na miarę naszych słabości i talentów. Dla tej wizji szybciej biło mi serce.

Lauriel wyciągnęła w moją stronę rękę. W lekko rozwartej dłoni jaśniało ciepłe światło.

Milczałem, niezdolny do żadnego ruchu.

1 komentarz:

  1. Eh, ci faceci.
    Wszystko jedno czy ludzcy czy elfi, są tacy sami - dla czynów, dla nowych wyzwań, dla miejsc, które dopiero trzeba będzie zdobyć i ujarzmić zawsze szybciej im biją serca. a potem latami, stuleciami, wspominają, rozczulają się nad sobą, a w głębi dusz czerpią masę zadowolenia z faktu, że się "poświęcili dla sprawy".
    Jak dobrze, w kilku zdaniach, oddałaś ich naturę ;)

    OdpowiedzUsuń