Deep inside the silence staring out upon the sea
The waves are washing over half forgotten memory...

28 stycznia 2010

Rilyanárë - 2.

Maldan, odwrócony do mnie bokiem, oparty łokciem o ławę, przyglądał się dwóm elfom z naszej grupy – jeden drugiemu plótł warkocze. Tônril i Curuwen rozmawiały półgłosem, Rainil rozmawiał o czymś ze zmęczonym, opartym ciężko o ścianę Morifindëm, śmiał się swoim cudownym śmiechem, gestykulując szeroko. Mori wrócił z długiej zwiadowczej podróży – przez ostatnie pięć tygodni patrolował północną część wybrzeża, także za Cirith Ninniach. Zawrócił, gdy drogę zagrodziła mu rzeka spływająca z Ered Lómin do morza.


Patrzyłem na nich i rozmyślałem o naszym zajmowaniu się tym zamkiem. Od czasu jak przez straże Nolofinwëgo[1] przedarł się oddział Nieprzyjaciela, wzmocniono posterunki nie tylko wzdłuż granic, ale także na wybrzeżu. Tamten oddział wroga szybko został pokonany, a ciała orków pochłonęły fale w fiordzie Drengist. Już wcześniej z pomocą Sindarów umocniliśmy przystanie w Brithombarze i Eglareście. Złotowłosy Findaráto próbował zbudować twierdze wzdłuż wybrzeża Beleriandu na wzór Vinyamaru kuzyna swego Sarafinwëgo[2].

– Bo Falathrimowie to beznadziejni budowniczowie. A zwłaszcza nie mają pojęcia o obróbce kamienia – powiedział Isilwë, dosiadając się. Spojrzałem tylko, i przyszło mi do głowy, że powinienem trochę ciszej myśleć.

Hisíwë na te słowa wybuchnął śmiechem. Isilwë uśmiechnął się szeroko, błyskając zębami.

– Sindarowie – rzekł Hisíwë, krzywiąc się. – Czym oni chcieli się chronić przed niebezpieczeństwem? Zasiekami z cierni? Dzikie zwierzęta pleniące się i żyjące tak szybko, że trudno zdążyć je upolować, zanim czas ich dobiegnie końca i same nie zginą, mogłyby stanowić dla nich zagrożenie i wyprzeć ich z tych tak zwanych umocnień!

– Waż, co mówisz – powiedziałem niezbyt głośno, spoglądając nieznacznie na boki, lecz się uśmiechnąłem.

– Kochani Edhil mogliby poczuć się urażeni – z przekąsem dodał Isilwë. – Nasi bracia jednak słusznie ich tak nazywają: szare twarze i ciemne oczy, lecz nie tak ciemne, jak dusze tych, co odmówili wędrówki na Zachód. A widziałem paru z nich, tak mi się wydaje, gdy wracałem z Krainy za Siedmioma Rzekami, w której rządzi Morifinwë[3], piękny syn naszego Fëanára, miej litość nad jego duszą, Mandosie.

– I nie tylko plemię Moriquendich zamieszkuje tamtejsze lasy, kryjąc się wśród drzew jak nocne ptactwo – powiedział Hisíwë szeptem, unosząc brew – ale i inne plemię, obce i szpetne tak, że nie dałem wiary, iż są to dzieci Ilúvatara, które po nas mają się narodzić. A włosy im rosną na twarzach!

Teraz już śmiałem się serdecznie, krztusząc się wystygłym już całkiem naparem, wdzięczny im za to wesołe towarzystwo, i za to, że lęk, który wcześniej – w towarzystwie Maldana – zaczaił się do skoku, by ogarnąć moje serce, zniknął.


[1] Nolofinwë – quenejskie imię ojcowskie, czyli oficjalne, Fingolfina.

[2] Sarafinwë –  quenejskie imię ojcowskie, czyli oficjalne, Turgona.

[3] Morifinwë – quenejskie imię ojcowskie, czyli oficjalne, Caranthira.

5 komentarzy:

  1. "(...) szare twarze i ciemne oczy, lecz nie tak ciemne, jak dusze tych, co odmówili wędrówki na Zachód"... uhhh... bezdech, jak po uderzeniu w splot słoneczny, a jednocześnie zachwyt nad pięknie dobranymi słowami, nad myślą trafnie zamkniętą w słowach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że ten elf Ci się naraził... ;-) (Mam nadzieję, że autorowi wybaczysz...:-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie - jedna wypowiedź i już widzimy, jaka przepaść ( w ich mniemaniu) dzieliła Noldorów od reszty świata.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo nie rozumiem (może też przez te nazwy i imiona, które ciężko mi się czyta), ale bardzo ciekawe opowiadanie :)
    A orkowie nie są z Władcy Pierścieni? Jeśli tak, to okropne stworzenia! Przez nie nie obejrzałam żadnej więcej części Władcy Pierścieni prócz pierwszej (tak się ich boję).

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to się dzieje w tym samym świecie, co "Władca Pierścieni" tylko bardzo bardzo dużo wcześniej, tysiące lat wcześniej. Na samym początku, jak elfowie przybyli do Śródziemia.
    A w ogóle to witam, Nathalienn, w Vinyamarze :-)

    OdpowiedzUsuń